Archiwum luty 2011


lut 20 2011 cóż, życie ...
Komentarze: 0

A ty kochasz życie ? Pokochaj życie wtedy życie pokocha Ciebie...

 

Być może i Sobota ma rację. Muszę pokochać życie wtedy ono pokocha mnie. Nie ważne. Piszę bloga by przedstawić Wam moją historię...

No więc...

Gdy dwa lata temu przyszłam do gimnazjum, byłam z pewnym chłopakiem... Nazywał się Emil. Gdy zerwaliśmy byłam zauroczona. Twierdziłam że nadal coś do niego czuję. To była pomyłka. Jestem dość zbunotowana i lubię być w centrum uwagi ludzi mnie otaczających. Pewnego dnia rozlałam oranżadę w szkole. Oblałam takie chłopaka. Gdy potem byłam się przejść z koleżanką, on mi się odwdzięczył. Potem zaprosił mnie na nk. Nie wiedziałam kto to jest. Zapytałam się go czy się znamy. Opisał ten incydent. Kilka dni później, napisał do mnie sms-a. Chodził z Emilem do klasy więc domyśliłam się skąd ma mój numer. Zaczęliśmy pisać, spotykać się i w ogóle. W życiu nie znałam chłopaka z którym tak fajnie mi się rozmawiało i spędzało czas. Gdy szliśmy tak przez miasto zapytał się mnie czy może coś zrobić. Nie wiedziałam o co mu chodzi ale pozwoliłam. Przytulił mnie. Poczułam się wtedy nieziemsko. I tak od tamtej pory chodziliśmy objęci. Potem nie wiedziałam w jakiej sytuacji stoję, więc pisząc z nim wieczorem , zapytałam się go czy jesteśmy razem. Napisał że formalnego zapytania nie było ale jeśli ja tego chce to tak. Napisałam że proste że tego chce. No i tak oto złączyliśmy się w jedność. Chodziliśmy do kina, na wspólne spacery itp. To zdarzyło się 29 listopada 2008 roku. Po jakimś czasie zaprosił mnie na sylweter do swojego kolegi z klasy, również Mateusza. Poszłam. Po sylwestrze jakoś tak wyszło że doszło między nami do intymnej sytuacji, ale nie do całkowitego zbliżenia. Miałam wtedy 14, on 16 lat. Byłam gówniarą więc nie patrzyłam komu o tym opowiadam, aż w końcu dowiedziała się cała szkoła. Wkurzył się i... zerwał. To było 19 stycznia 2009 roku. Chcąc za wszelką cenę zatrzymać go przy sobie i powiedziałam mu że jestem w ciąży. Nie wiem czy uwierzył, czy nie. Podkreślam że nie uprawialiśmy seksu. Potem wszystko wyszło na jaw, że to były tylko moje urojenia. Przestał się do mnie odzywać, usunął mój numer telefonu, zablokował mnie na gadu-gadu, usunął i zablokował na naszej klasie. Nie potrafiłam o nim zapomnieć. Potem wyjechałam za granicę na całe wakacje. Gdy wróciłam zajęłam się szkołą, już nie pragnęłam być w centrum uwagi, stałam się taką jakby lamuską, uczyłam się, nie wychodziłam praktycznie z domu. Z Mateuszem nie miałam żadnego kontaktu. Minął rok, następne wakacje również spędziłam za granicą... Całe. Gdy wróciłam do Polski, siedząc na facebooku, zauważyłam że zaprosił mnie do znajomych. Przyjęłam. Potem oznaczył jedno z moich zdjęć 'lubię to'. Kilka dni później dostałam zaproszenie na naszej klasie od niego. Też przyjęłam. Z koleżankami umówiłam się na 'sesje zdjęciową'. Później wstawiłam te zdjęcia na facebooka. Znów oznaczył moje zdjęcia 'lubię to' i skomentował. Akurat był online. Napisałam do niego na facebook'owym czacie 'co tam?'. Odpisał że się zdziwił, że się odezwałam, ale się bardzo cieszy. Napisałam że mm dość tego omijania no bo w końcu się znamy, że głupio 2 lata temu wyszło i w ogóle. Napisał że spoko że nie czuje do mnie urazu. No i tak zaczęliśmy sobie rozkminiać co u nas słychać i w ogóle. W końcu napisał że musi iść i żebym dała mu mój numer gadu. Dałam. Kilka dni później napisał na gadu. Popisaliśmy chwile. Następmego dnia rano, dostałam sms-a od naszej wspólnej koleżanki, czy może dać Mateuszowi mój numer. Napisałam że daj mu jak chce. Gdy przyszłam do szkoły dowiedziałam się że pisał jeszcze do dwóch naszych wspólnych koleżanek o mój numer. Wieczorem napisał sms-a, kiedy ja już spałam. Odpisałam rano. Nie odpisał więc napisałam wieczorem (chociaż wiedziałam że to on) 'kim jesteś bo dręczy mnie to ;p' . Odpisał że to on i zaczęliśmy tak sobie pisać codziennie przez jakieś 3 tygodnie, do 2-3 w nocy. Potem przypadkowo się spotkaliśmy. Szłam wtedy z dziewczynami, wręcz naszymi wspólnymi koleżankami. Później on poszedł , gdy wieczorem byłam blisko jego domu zapytałam się go czy jest w domu. Powiedział ze nie, bo jest na zajęciach z prawa jazdy, że będzie po 19. Zapytałam się go czy wyjdzie bo też tam będę po 19. Napisał że okej. No i potem takl sobie staliśmy ale nie we dwójkę, dopiero później dziewczyny nas zostawiły. Chwilę pogadaliśmy i w ogóle. To był czwartek. Wieczorem napisał do mnie, że się zcieszył strasznie jak mnie zobaczył, że wyładniałam od tamtej pory kiedy mnie ostatmi taz widział i że nie może przestać teraz o mnie myśleć. Od razu napisałam do takiej Kasi. Napisała że nie wytrzyma , że musi sie go wypytać. Mowię że nie bo to będzie chamsko wyglądać. W końcu wpadłam na pewien pomysł. Zamieniłam się tego samego dnia z jej przyjaciółką na telefony, więc napisałam żeby mu powiedziała że tam były moje sms-y i sobie przeczytała. No i ona mu napisała po którymś tam sms-ie 'bo wiesz, Dominika ma Kingi(bo tak się nazywam) telefon i tam były jej sms-y od ciebie' ON: 'i sobie przeczytała' K: 'przeczytałyśmy raczej... Fajnie by było gdybyście znowu byli razem' ON: 'Też bym się cieszył ale nie wiem czy ona by tego chciała' K: 'chciała by napewno' ON: 'skąd wiesz?' K: 'domyślam się' ON: 'wszystko jest możliwe' . Wtedy byłam już na 100% pewna siebe. W nocy napisał mi coś miłego, nie pamiętam już co to było, więc się zapytałam czy chce coś zmienić. Zapytał się co mam na myśli. Napisałam że już nic. Powiedział żebym powiedziała. Napisałam że jak się nie domyśla to trudno. Napisał że chłopak potrzebuje przejrzystej odpowiedzi ale się już domyśla o co chodzi. Napisał że chciałby coś zmienić a mianowicie to żebyśmy znowu byli razem. Napisałam że chcesz to masz, napisał że go zmarszczyłam trochę, i się zapytał czy się spotkamy jutro. Mówię że okej.  Napisał że trochę tak przypałowo być ze sobą przez sms-y . Piszę że spoko. To było 17 października 2010 roku jak do siebie wróciliśmy, miesiąc później, czyli 17 listopada 2010 roku, straciłam z nim dziewictwo. Sylwester, ostatki spędziliśmy razem. Znów zaczęłam być dawną Kingą z pierwszej klasy. Teraz jestem w trzeciej i nie w głowie mi nauka a powiedzmy melażne itp. No i tak jakoś wyszło że 15 lutego 2011 roku, dzień po walentynkach zerwałam. W prawdzie nie było żadnego takiego konkretnego powodu. Żałuję tego. Tego samego dnia napisałam mu że żałuję. Przeddzień skończyły mu się smsy, więc wysłałam ich może ze 4. Brak odpowiedzi. Zadzwoniłam i zapytałam się czy wejdzie na gadu. Wszedł. Napisał że mnie kocha i brakuje mu mnie, ale myśli że powinniśmy dać sobie trochę czasu. On chce czasu, ja chcę JEGO. Tęsknie za nim cholernie, nie mogę wytrzymać bez kontaktu. Od wtorku się nic nie odzywał a ja za to wysłałam już mu z kilkanaście smsów i zostawiłam trochę wiadomości na gadu. Nie dostałam żadnej odpowiedzi. Wyraźnie daje mi znać, że nie chce mieć kontaktu przez jakiś czas. Ale ja tak nie umiem. Nauczył mnie wiele rzeczy, ale nie tego by być obojętnym w stosunku do niego. Nie potrafię tak. On ma charakter typu 'mam wyjebane' i jest zajebsitym optymistą. Brakuje mi jego optymizmu a nawet tej jego obojętności... Kocham Go. I tęsknie. Ale nie mogę nic zrobić by było tak jak kiedyś, znaczy się, przez te cztery miesiace co ze sobą byliśmy. Mieć się do kogo przytulić, komu powiedzieć Kocham cię, czy też napisać mu to.

jebac_to : :